wtorek, 31 marca 2015

Walka z plamami



       Żółte plamy na ubraniach pod pachami to zmora zarówno kobiet jak i mężczyzn. Nawet antyperspiranty, które zapewniają nas, że są stworzone do białych i czarnych bluzek w praktyce nie sprawdzają się. Dlaczego tak się dzieje? Wszystko za sprawą zawartego w dezodorantach aluminium, to ono w kontakcie z potem, barwi na żółto nasze ulubione ubrania. Czy da się je uratować? 100% skuteczności nie ma, wszystko zależy jak stara jest plama. Największe szanse mają rzeczy ze świeżymi plamami. Jednak na pewno warto wypróbować różne sposoby zanim zdecydujemy o zdegradowaniu tkaniny do roli podłogowej szmatki. Oprócz reklamowanych wszędzie wybielaczy, istnieją inne, domowe metody pozbywania się tych plam. Uwaga! Opisane poniżej sposoby dotyczą tylko białych, bawełnianych ubrań!
1. Potrzebujesz: 1 łyżeczkę amoniaku, 1 litr letniej wody, gumowe rękawiczki, można dodać mydła lub płatków mydlanych.
Załóż rękawiczki, rozpuść amoniak w wodzie i normalnie wypierz ubranie. W przypadku opornych plam wetrzyj roztwór w zaplamione miejsce i zostaw na ok. 20 minut, po czym przepierz tkaninę w chłodnej wodzie. Amoniaku nie używamy do jedwabiu.
2. Potrzebujesz: ocet, proszek do prania, wodę, sodę oczyszczoną.
Plamę zalej octem i zostaw na kwadrans, następnie upierz w wodzie z proszkiem, mocno pocierając materiał. Zaletą usuwania zabrudzeń octem jest fakt, że w przyszłości materiał ten wolniej pochłania pot. Nadaje się głównie do niewielkich, świeżych plam. Na oporne plamy wypróbuj „pastę”, która składa się z 2 łyżek octu oraz 3 łyżek sody oczyszczonej. Gotową mieszaninę rozprowadź po brudnej powierzchni i odczekaj godzinę, a na koniec porządnie wypierz.
3.  Potrzebujesz: sól, wodę, ocet.
Jeżeli plama jest nieznaczna, to wystarczy zamoczyć ubranie w ciepłej wodzie z dodatkiem soli, po czym normalnie wyprać. Aby wzmocnić jej działanie, można sól połączyć z octem. Do miski z ciepłą wodą wsyp ½ szklanki octu oraz ½ szklanki soli. Gdy składniki się rozpuszczą, przepierz lekko ubranie i odstaw na ok. 30 minut, a następnie wypierz w pralce.
4. Potrzebujesz: 3 łyżki sody oczyszczonej, 3 łyżki wody utlenionej oraz 3 łyżki wody (ilość dowolna, byleby w proporcji 1:1:1).
Powstały roztwór nanieś na plamy i zostaw na 30-40 minut. Dla lepszego efektu można wcierać go w tkaninę za pomocą szczoteczki. Po odczekaniu zapierz bluzkę w letniej wodzie z dodatkiem proszku.
5. Potrzebujesz: ½ łyżeczki octu, 2 łyżeczki wody utlenionej, 6 łyżeczek zwykłej, ciepłej wody oraz 1-2 kropelki amoniaku.
Mocz plamę w powstałej miksturze przez ok. 20 minut, po czym porządnie wypłucz i wypierz w pralce.
6.  Potrzebujesz: cytrynę i słońce :)
W lecie na plamy można zastosować sok z cytryny. Wystarczy skropić ubrudzone miejsce i wystawić koszulkę na działanie promieni słonecznych, aby wyschła. Następnie wyprać ręcznie lub w pralce.
7.   Potrzebujesz: domestosa.
To ostatnia deska ratunku, jeżeli nic innego nie zadziała można desperacko chwycić za domestos. Nałóż na plamę kilka kropli i po max. 10 sekundach dokładnie wypłucz. Następnie wrzuć do pralki i wypierz. Środek ten nie nadaje się do kolorów i delikatnego materiału.

      Kiedy już uporasz się z żółtymi plamami, dobrze byłoby wprowadzić działania profilaktyczne, aby za jakiś czas znowu się z nimi nie męczyć. Po pierwsze: wybieraj antyperspiranty niezawierające aluminium. Po drugie: poczekaj aż dezodorant na skórze wyschnie i dopiero nałóż bluzkę. A po trzecie: jeżeli zauważysz, to zapieraj plamy na bieżąco. Powodzenia w walce z plamami!  



czwartek, 19 marca 2015

Złota kasza



     Kaszę kukurydzianą otrzymujemy z przemiału kukurydzy. Wyglądem przypomina kaszkę manną, z tym że ma kolor żółty lub jak kto woli – złoty :) Pod względem wartości odżywczych na tle innych kasz wypada dość słabo, co nie oznacza jednak, że jest bezwartościowa. W kaszy znajdują się witaminy (A, B1, B2, B3, B6, E), minerały (potas, magnez, żelazo, fosfor) i kwas foliowy. Największą rolę odgrywa witamina A, która ma korzystny wpływ na skórę oraz poprawia wzrok. Z uwagi na zawartość magnezu, potasu i żelaza powinny ją spożywać osoby przemęczone, osłabione, ze słabą morfologią. Warto jeszcze zwrócić uwagę na obecność selenu. Selen współgra z witaminą E - oba to mocne przeciwutleniacze, wzmacniające odporność organizmu. Ma on również wpływ na prawidłowe funkcjonowanie tarczycy, redukuje ryzyko zachorowania na zaćmę oraz miażdżycę. Kaszka zawiera też błonnik, białko oraz beta karoten, który pociemni naszą bladą po zimie skórę. 


      Kasza kukurydziana to jeden z podstawowych produktów diety bezglutenowej. Nie uczula, stąd nadaje się dla dzieci i alergików.  Jest lekkostrawna więc mogą ją spożywać osoby starsze, a kleiki z kaszki stosowane są podczas problemów z układem pokarmowym i wątrobą. Polecana oczywiście osobom z celiakią. 
     Kasza kukurydziana to bogate źródło węglowodanów, daje uczucie sytości nawet w niewielkiej ilości. Jest smaczna, prosta i szybka w przygotowaniu, tania oraz uniwersalna. Można ją stosować jako dodatek zagęszczający do sosów lub zup, panierkę, wymieszać z warzywami lub dosypać przed smażeniem do placków ziemniaczanych. Wyśmienita zarówno na słono jak i na słodko, np. z konfiturami. Osobiście jestem zwolenniczką kaszy kukurydzianej w wersji tradycyjnej, występującej pod mało marketingową nazwą: „mamałyga”. Mamałyga wywodzi się z Rumunii, a jej odmiany  występują  w wielu krajach południowo-wschodniej Europy. Najbliższa jest mi tzw. „kulesza”, przyrządzana na Ukrainie. Specjalistą w tej potrawie był mój Dziadek, który pochodził z Kresów Wschodnich i gotował ją odkąd tylko pamiętam. Na ugotowaną kaszę nakładał podsmażoną wcześniej cebulkę (lub skwarki-wersja niezdrowa), następnie drobno pokruszony biały ser, a na koniec zalewał delikatnie śmietaną. Wszystko można przyprawić wedle uznania (polecam maggi i pieprz). Nawet Włosi zachwycili się „złotym grysikiem”, i na jego bazie stworzyli nowe danie o nazwie „polenta”. 
     Sposobów na podanie kaszy kukurydzianej można znaleźć mnóstwo. Warto wprowadzić ją do codziennego menu, chociażby dla urozmaicenia i nowego smaku. Co prawda 100g zawiera ok. 300 kcal, więc nie wolno przesadzać, aczkolwiek kasza jest lekkostrawna i bardzo syta, co spowoduje, że nie będziemy podjadać między posiłkami. O dziwo nie tak łatwo jest ją kupić w supermarketach, czasami trzeba się nieźle nachodzić. Bardziej dostępna jest w mniejszych sklepikach albo na targu. Smacznego!


wtorek, 10 marca 2015

Zielona kawa - hit czy kit?



            O zielonej herbacie każdy słyszał, ale o zielonej kawie? Co to takiego? I czy warto? Czy zielona kawa to specjalny gatunek? Otóż nie, to nic innego jak zwykła kawa, tyle że niepalona. Proces palenia pozbawia bowiem ziarna kwasu chlorogenowego, który ma silne właściwości odchudzające, kluczowe dla tego naparu. Po zaparzeniu smak tej kawy jest zupełnie inny niż tradycyjnej „małej czarnej”. Wyczuć można zioła z nutką goryczy, zapachem bardziej przypomina herbatę niż kawę. To dość ciekawe doznanie smakowe, podejrzewam że wielu osobom nie przypadnie do gustu. Są jednak zielone kawy o różnych aromatach, np. pigwy, które tuszują oryginalny smak tej kawy.

 Zielona kawa staje się z Polsce coraz bardziej popularna, można już ją spotkać nawet na półkach supermarketów. Reklamowana przede wszystkim jako środek odchudzający. To zasługa zawartego w niej kwasu chlorogenowego oraz dużej ilości kofeiny. Te dwie substancje, gdy działają razem hamują proces przyswajania się glukozy w organizmie oraz wspomagają spalanie tkanki tłuszczowej. Czym jest ten magiczny kwas? Nazwa może się kojarzyć z czymś sztucznym i chemicznym, jednak jest to naturalny przeciwutleniacz o właściwościach przeciwbakteryjnych, antywirusowych oraz przeciwgrzybicznych. Ostatnie badania wykazały, że zwiększa on produkcję żółci, czyli ochrania też wątrobę. Oprócz zielonej kawy, kwas chlorogenowy występuje w suszonych śliwkach, pokrzywie, głogu i yerba mate.
       Kawę można kupić w postaci całych ziaren lub zmieloną. Na rynku są dostępne również tabletki z zieloną kawą, z tym, że zawierają one jeszcze inne składniki (typowy suplement diety). Najlepiej sięgnąć po kawę niezmieloną, wówczas wiemy co pijemy. Ziarna są jednak bardzo twarde, stąd do rozdrobnienia potrzebny będzie solidny młynek lub po prostu moździerz. Ceny „Green Coffee” są bardzo zróżnicowane, wszystko zależy od składu, producenta, pochodzenia ziaren, itp. Jest droższa od kawy palonej, aczkolwiek gdy chcemy napić się porządnej czarnej kawy, to też trzeba liczyć się z większymi kosztami. Lepsza jakość to i wyższa cena, nie tylko w przypadku kawy. Ciekawostką jest to, że jedną porcję zielonej kawy można parzyć nawet trzykrotnie, a spożywać zarówno na ciepło, jak i na zimno.
Podsumowując, regularne picie zielonej kawy:
- daje uczucie sytości,
- dodaje energii,
- intensyfikuje przemianę materii,
- wzmaga spalanie tłuszczu,
- oczyszcza organizm z toksyn,
- redukuje ryzyko zachorowania na cukrzycę,
- pomaga przy zaparciach,
- redukuje cellulit,
- uelastycznia skórę,
- wzmacnia odporność organizmu.

Zielonej kawy nie powinny spożywać kobiety ciężarne oraz karmiące, wysokociśnieniowcy, a także osoby z chorobami serca.
       Samo picie zielonej kawy nie spowoduje że schudniemy i osiągniemy wymarzoną sylwetkę – tak dobrze to niestety nie ma. Dla niektórych może to być jednak dobry, poranny start w drodze do zrzucenia paru kilogramów. Wystarczy zamienić czarną kawę na zieloną, wprowadzić odpowiednią dietę i regularną aktywność fizyczną. Kto nie spróbuje, ten się nie dowie, a wiosna tuż tuż :)